Rozmawiamy z druhem Pawłem Sosną z TG „Sokół” w Knurowie o jego doświadczeniach w sportach ekstremalnych i największych marzeniach.
Kiedy Druh zetknął się z „Sokołem” po raz pierwszy?
P.S.: O „Sokole” słyszałem już w czasach szkolnych, ale była to wiedza z zakresu historii i sportu, niewiele wiedziałem o bieżącej działalności.
Dlaczego właśnie „Sokół”?
P.S.: „Sokół” fajnie łączy dwie ważne rzeczy, które obecne są również u żołnierza, tj. patriotyzm i dbanie o swoją sprawność fizyczną, czyli sport. Z tego, co zauważyłem, wielu sportowców jest patriotami i te dwie dziedziny się u nich przeplatają, dając pozytywną mieszankę.
Skąd wzięła się pasja do sportu?
P.S.: Sportem zaraziłem się bardzo wcześnie, bo w 4. roku życia. Zaczynałem od pływania, przez koszykówkę, sporty walki i ciężary, żeby teraz wrócić do pływania zimowego i długodystansowego. Stało się to moim zdrowym uzależnieniem, które jest podsycane podczas służby i na wojskowych zawodach sportowych.
W uprawianiu sportów ekstremalnych chodzi o adrenalinę?
P.S.: O samą adrenalinę na pewno też, ale w moim przypadku chodzi o chęć rywalizacji w konkurencji, która dla większości ludzi jest bardzo trudna. Samo wejście do wody zimą dla wielu osób jest wyczynem, a my pływamy w tej wodzie na dystansie 1 km.
Co Druha napędza? W czym tkwi tajemnica sukcesu?
P.S.: Najbardziej napędza mnie chęć rywalizacji i realizacji kolejnych zadań. Po zawodach nie ma wielkiej radości z wyniku czy zdobytego miejsca, skupiamy się na szukaniu błędów przed kolejnym startem. Staramy się je wyeliminować, żeby na kolejnym starcie być jeszcze lepszym.
Co najbardziej Druha zaskoczyło podczas startów?
P.S.: Najbardziej zaskakiwały mnie debiuty. Podczas pierwszego startu w zimnej wodzie na dystansie 50 m czułem, że zaczynam się topić, ale udało się dopłynąć do mety. Podczas Silesia Maraton zaskoczyła mnie przysłowiowa „ściana” na 30 km. Wtedy nie wiedziałem, że taki nietypowy ból nóg może pojawić się podczas biegu. Zaskoczeniem było także to, co zdarzyło się nie podczas startu, ale zaraz po 12-godzinnym maratonie pływackim, gdy nie byłem w stanie podnieść ręki, żeby założyć koszulkę, a musiałem jeszcze wrócić do domu.
Czy są jakieś momenty, które szczególnie zapadły w pamięci?
P.S.: Najbardziej w pamięci zapadła mi możliwość reprezentowania Polski podczas mistrzostw świata w lodowym pływaniu. Na takiej imprezie wyczytanie nazwiska, a po nim usłyszenie słowa „Poland” jest czymś pięknym.
Jakie cele stawia Druh przed sobą w najbliższych miesiącach?
P.S.: Obecnie skupiam się na końcówce Pucharu Polski w zimowym pływaniu „Ice Cup Poland” 2, w którym czekają mnie jeszcze 4 starty, w tym Mistrzostwa Polski w Poznaniu 18 marca. Po zakończeniu sezonu planuję tydzień odpoczynku na wyleczenie drobnych kontuzji i zaczynam przygotowania do następnego sezonu.
Jakie jest Druha największe marzenie?
P.S.: Na ten moment jest to medal mistrzostw świata, ale marzę też o starcie i medalu igrzysk olimpijskich. Stanie się tak, jeśli lodowe pływanie znajdzie się w programie zimowych igrzysk olimpijskich, o co zabiega prezes IISA.
Dziękuję za rozmowę i z niecierpliwością czekamy na kolejne sukcesy.
P.S.: Dziękuję.
Rozmawiał Damian Małecki.