O Powstaniu Warszawskim i jego doświadczeniach rozmawiać będziemy z druhem Zbigniewem Okorskim – wieloletnim działaczem TG „Sokół” w Warszawie oraz prezesem honorowym ZTG „Sokół” w Polsce.
Jak członkowie TG „Sokół” w Warszawie zamierzają spędzić rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego?
Druh Zbigniew Okorski: W godzinie „W” wszyscy spotykamy się na cmentarzu powązkowskim. Jak co roku będę uczestniczył w tych uroczystościach, w których bierze udział wielu sokołów, nigdzie się nie spotyka tak wielu znajomych jak tam.
Jak wygląda Powstanie Warszawskie od strony „Sokoła”? Pytam m.in. dlatego, że druha matka będąc członkiem „Sokoła” była uczestniczką Powstania.
Mama była cywilnym uczestnikiem spotkania, ponieważ była wtedy 14-letnią panienką, ale będąc w Powstaniu na Starym Mieście nie było żadnego podziału na cywili i wojskowych. Wszyscy byli jednakowo zaangażowani w to, co się działo, ponieważ inaczej się nie dało, co 15 minut nalot, ostrzał z dział kolejowych oraz rakietowy.
Jaki był los członków „Sokoła” przed i w trakcie Powstania?
Mieszkańcy Warszawy przez cały okres okupacji byli narażeni na represje, łapanki, wywózki, rozstrzeliwania zakładników, ludzie ginęli co dzień, w tym również Sokoli. Nikt właściwie nie opracował strat „Sokoła”, ale wiemy z relacji rodzin tych sokołów, którzy przeżyli wojnę, że straty były duże. W mojej rodzinie pierwszego dnia Powstania zginęło dwóch wujów, ostatniego dnia jeden wuj, a ogółem około 17 osób z rodziny straciło życie.
Czy wszyscy byli bezpośrednio zaangażowani w walkę?
Nie wszyscy. Niektórzy ginęli w trakcie prowadzonych walk nie będąc w nie zaangażowanym, straty wojskowe w Powstaniu stanowiły 10% ogółu wszystkich strat. Głównie ginęli cywile, zwłaszcza w rejonie Starego Miasta i Woli. Także o powstaniu się w mojej rodzinie pamięta, wspomina się tych, którzy polegli oraz tych, którzy brali udział w Powstaniu i przeżyli. Natomiast stosunek do decyzji o wybuchu Powstania w naszej rodzinie nie jest entuzjastyczny, mówi się o tym, że był to najlepszy prezent dla Stalina.
Czy tego rodzaju stanowisko funkcjonowało w druha rodzinie zawsze?
Zawsze. Trzeba pamiętać, że „Sokół” warszawski był silnie związany z ruchem narodowym, a formacje zbrojne ruchu narodowego nie zgadzały się na powstanie. Jednak wzięły w nim udział, bo zostały postawione przed faktem dokonanym. Także mój ojciec był w oddziale, ale jego dowódca wycofał pluton z Powstania dowiedziawszy się, że na pluton jest jeden pistolet i kilka butelek z benzyną. Dzięki czemu najprawdopodobniej przeżyli, ponieważ jego formacje brały udział w ataku na sądy na Lesznie, gdzie prawie wszyscy zginęli.
Czy mimo to druha rodzina weźmie udział w obchodach?
Trzeba oddzielić to, czym było Powstanie jako przejaw bohaterstwa i ofiary Warszawiaków od decyzji politycznych. Czcimy Polaków biorących udział, ale nie czcimy braku mądrości decydentów, którzy rozpętali Powstanie.
Czym obecnie zajmuje się „Sokół” w Warszawie?
Naszą sztandarową sekcją jest sekcja wspinaczkowa, która w lipcu przebywała na obozach. Bardzo dobrze układają się nasze kontakty z Muzeum Niepodległości, z którym utrzymujemy kontakty od początku istnienia placówki, zgodnie z sokolim zwyczajem bycia tam, gdzie mówi się o niepodległości. Punktem przełomowym była wielka wystawa w 1997 r. poświęcona „Sokołowi”, z uwzględnieniem czynu zbrojnego sokołów. Organizujemy różnego rodzaju uroczystości okolicznościowe.
Dziękuję za rozmowę, czołem!
Dziękuję, czołem!
Rozmowa miała miejsce 31 lipca 2013 r.
Rozmawiał
Damian Małecki
Zwiastun niezwykłego filmu o Powstaniu Warszawskim