W niedzielę 29.03.2020 r. nad ranem odszedł jeden z najwybitniejszych na świecie współczesnych kompozytorów. Krzysztof Penderecki, wybitny artysta, wielki człowiek, miał 86 lat.

Jego spuścizna składa się z bardzo wielu dzieł różnych gatunków, opery, oratoria, utwory symfoniczne, kameralne. W naszej pamięci pozostanie nie tylko jako wybitny twórca, także jako osoba bardzo serdeczna, niezwykle ciepła, towarzyska, otwarta na ludzi.
Krzysztof Eugeniusz Penderecki, ur. 23.11.1933 w Dębicy, zm. 29.03.2020 w Krakowie. Światowej sławy kompozytor, dyrygent, pedagog muzyczny, profesor i rektor Akademii Muzycznej w Krakowie. Był synem adwokata Tadeusza Pendereckiego i Zofii z domu Berger. Po babce ze strony ojca, Stefanii Szylkiewicz, miał pochodzenie ormiańskie, natomiast ze strony matki – niemieckie. Wywodził się z rodziny o tradycjach artystycznych, muzykami byli m.in. jego ojciec, a także dziadek, Robert Berger.
Wnuk „Sokoła”
Dziadek Robert Berger był nauczycielem oraz bankierem, działał społecznie jako członek i działacz sokoli w Towarzystwie Gimnastycznym „Sokół” w Dębicy. Podczas prezesury gniazda prof. Stanisława Wiśniewskiego, druh i dyrektor banku pełnił funkcję I wiceprezesa Dzielnicy krakowskiej ZTG „Sokół” w Polsce*. Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół”, założono w Dębicy w 1894 r. należące do III okręgu sokolego w Rzeszowie. Powyżej podano prawidłową nazwę, która występuje w źródłach – Towarzystwie Gimnastycznym „Sokół” w Dębicy, a nie jak podają autorzy sagi rodzinnej dot. Pendereckich, „Towarzystwa Strzeleckiego „Sokół”, który to błąd jest powielany dalej przez różne portale. Warto zaznaczyć zapisaną informacje historyczną, na portalu Towarzystwa Gimnastyczne „Sokół” w Dębicy, okazałą Sokolnię czyli budynek „Sokoła” udało się wybudować, dzięki staraniom jego kolejnego prezesa, profesora dębickiego Gimnazjum im. Franciszka Józefa, Stanisława Wojciechowskiego. Budynek wzniesiono na gruntach, podarowanych na ten cel przez rodzinę Raczyńskich, przez hrabiego Andrzeja Raczyńskiego, oraz finansowej fundacji Kazimierza Wilusza, dębickiego notariusza, właściciela kopalni ropy w Krośnie i Jaśle, rafinerii ropy naftowej w Gorlicach. Sokolnia posiadała obszerną salę gimnastyczną, bufet, park, boiska do różnych gier i ćwiczeń sokolich, kręgielnię i korty tenisowe.
Krzysztof Penderecki podczas koncertu w kościele w Dębicy podczas wielkiej gali w 2000 r. wspomniał, że występował już w 1947 albo w 1948 roku w sali budynku „Sokoła”, jak zapisano w Dzienniku Polskim 11.12.2000 r. Wówczas grał na skrzypcach. „Nie pamiętam dokładnie, co wykonywałem, jednak przypominam sobie, że mój występ nazwany został gwoździem programu” – powiedział po koncercie Krzysztof Penderecki.
Rodzina
Rodzina mamy ze strony dziadka jest pochodzenia niemieckiego. Przodek kompozytora ze strony matki, Anton Berger, był Niemcem, ożenił się z baronową Eleonorą Winkler. Mieli dwóch synów, jednym z nich był ojciec dziadka Krzysztofa Pendereckiego Jan, który urodził się we Wrocławiu w 1810 r. Tam ukończył szkołę ogrodniczą. Znalazł pracę u hrabiego Raczyńskiego w Zawadzie koło Dębicy. Zalesiał jego włości. Ożenił się z Józefą z Hahnów, która też była Niemką, mieli ośmioro dzieci. Rodzina babci Józefy z Hahnów była całkowicie spolonizowana. Pradziadka Jana, leśnika ściągnięto z Niemiec do majątku hrabiego Raczyńskiego. Wokół Dębicy i Mielca do drugiej wojny światowej istniały kolonie niemieckie. Dziadek Jan Berger został nadleśniczym w dobrach hrabiego Raczyńskiego. – Mam więc bardzo mocne korzenie niemieckie, choć rodzina stała się potem bardzo spolszczona – mówił Krzysztof Penderecki w wywiadzie z Magdaleną Talik dla wroclaw.pl. Ojciec mamy K. Pendereckiego, dziadek Robert Berger początkowo pracował jako nauczyciel rysunku i geometrii, potem został dyrektorem szkoły podstawowej w Dębicy. Przed pierwsza wojną z grupa znajomych dołączył do Towarzystwa Wzajemnego Kredytu, potem przemianowanego na Bank Spółdzielczy im. Stefczyka, był dyrektorem banku w Dębicy. Jako syn leśnika, Niemiec z urodzenia i polski patriota z wyboru, obudził w kilkuletnim wnuku pasję dendrologiczną, zaraził miłością do drzew. Pomagał w tworzeniu zielników, zachęcał do nauki łaciny, uniwersalnego kodu wszystkich botaników. Ta miłość została w nim na zawsze.
Sokoli dziadek
Krzysztof Penderecki był bardzo związany z dziadkiem sokołem Robertem Bergerem, założycielem i dyrektorem banku w Dębicy, Niemcem z urodzenia, ale z wyboru już polskim patriotą, który miał na wnuka decydujący wpływ na wychowanie. W „Kwestionariuszu Herolda” w „Wysokich obcasach” z 2001 roku wspominał, że po śmierci dziadka uronił pierwszą w życiu łzę. „Nauczył mnie organizować życie. Codziennie do łóżeczka przyklejał kartkę z planem na cały dzień. Kochałem go” – wspominał artysta. Dziadek rozkochał też młodego Krzysztofa w botanice. – Chodziliśmy razem na spacery i musiałem rozpoznawać wszystkie drzewa po liściach, po korze. Wpajano mi to jako małemu chłopcu. Potem zająłem się muzyką, nie miałem czasu, ale zainteresowania wróciły. Zacząłem szukać miejsca, gdzie mógłbym znaleźć swój azyl, swoją arkadię. Udało się, kiedy kupiłem zaniedbany, rozkradziony dwór w Lusławicach i zacząłem kupować ziemię wokół. Miałem idée fixe, że powinienem założyć park, co przerodziło się w Arboretum, bardzo bogatą kolekcję dendrologiczną, bo przez tyle lat sprowadzałem drzewa, które nawet nie zawsze są z naszego klimatu – opowiadał kompozytor dla wroclaw.pl
Wrażliwość kompozytora szlifowały okrucieństwo czasów, w których dorastał, skomplikowana historia rodzinna, wzorce patriotycznych postaw w rodzinie matki i jej religijność. A także właściwa Pendereckiemu wnikliwość obserwacji, ciekawość świata i silna potrzeba niezależności. W Onecie w rozmowie z Lilianą Śnieg-Czaplewską, Gala 47/2008, K. Penderecki wspominał –Mój dziadek był wielkim polskim patriotą. Wszyscy jego synowie jak jeden mąż byli w Legionach, a później, kto przeżył, podczas drugiej wojny światowej – był w AK. Wujka Stefana rozstrzelano na Pawiaku, starszy syn dziadka, Mieczysław Berger, szef sztabu we Lwowie, został zamordowany przez Sowietów w Katyniu. Najmłodszy syn zginął jeszcze w kampanii Piłsudskiego na Wołyniu. Najstarszy syn, pułkownik WP, przeszedł powstanie w Warszawie, po czym skrył się w Rybniku, bo nie chciał się ujawniać. Wiem, że jeden bardzo pięknie śpiewał i popisywał się głosem. Babcia nam gotowała, oczywiście była też gosposia. I choć miałem starszego brata i młodszą siostrę, dziadek mnie wybrał, mnie się poświęcił, a ja do niego przylgnąłem. Dalej zapisała Liliana Śnieg-Czaplewską słowa K. Pendereckiego – Właściwie to on mnie wychował. Interesował się botaniką, pięknie malował, np. ten obrazek z widokiem kościoła parafialnego z Dębicy, ten, co wisi za pani plecami, on namalował. Był utalentowany, zorganizowany. -Dziadek Robert, co uczył mnie systematyczności, odrabiał ze mną lekcje, często rozwiązywał za mnie np. zadania z matematyki, bo ja tego nie lubiłem. Nie znosiłem chemii i fizyki w szkole, mówił dla Gali 47/2008 K. Penderecki.
Na styku kultur
Krzysztof Penderecki wychowywał się na styku dwóch kultur, pomiędzy niemiecką systematycznością i pracowitością a kresową fantazją. Babcia ze strony ojca była Ormianką, dziadek Polakiem, rodzina matki to właściwie Niemcy. Pendereccy mają rodowód skomplikowany. Jak wspominał Krzysztof Penderecki jego babcia ze strony ojca była Ormianką. Przybyli na zachód Rzeczypospolitej po pierwszej wojnie światowej, rodzina ojca mieszkała w okolicach Rohatyna, niedaleko Stanisławowa. Pochodzącemu z Wołynia ojcu zawdzięcza otwartość w sprawach wiary i muzyczną inicjację. Miał pięć lat, gdy zaczął grać na skrzypcach, w wieku sześciu lat już komponował – Zachęcił mnie do tego ojciec, który sam grał. Pewnego dnia dał mi do ręki instrument i powiedział: od dzisiaj będziesz się uczył gry na skrzypcach. I po dwóch tygodniach już grałem. Ojciec był ciągle zajęty, mama siedziała w kościele, bo była nadzwyczaj pobożna. Cudowna osoba, ale miała absolutnego bzika religijnego i nie bardzo się nami zajmowała. Po Ormianach mam fantazję, czarne oczy, ciemną karnację skóry. Po niemieckich przodkach to, co najważniejsze – systematyczność w pracy, zdolność ogarnięcia wielkiej formy, co w polskiej muzyce jest rzadkością – wspominał kompozytor. Krzysztof Eugeniusz Penderecki, syn Tadeusza Feliksa Pendereckiego i Zofii z domu Berger.
O rodzinie ze strony ojca zachowało się mniej wiadomości. Pokrewieństwo, Józef Kobosiewicz to pradziadek Krzysztofa Pendereckiego, był kierownikiem Czteroklasowej Etatowej Szkoły Męskiej, od 1880 roku stała się Szkołą Mieszaną, ponieważ do nauki dopuszczono także dziewczęta. Z czasem szkoła przekształciła się w dwie pięcioklasowe szkoły Męską i Żeńską. Józef Kobosowicza z Stanisławą Pomianowską, Ormianką z pochodzenia, mieli prawdopodobnie ośmioro dzieci. Babcia Stanisława pochodziła z Szylkiewiczów, z rodziny polskich Ormian. Józef Kobosowicz – żona Stanisława z Pomianowskich, córka Józefa i Stanisławy, Eugenia Bergerowa z Kobosowiczów, ur. się w 1871 r. pod Tarnopolem, jej – mąż Robert Berger, córka Eugenii i Roberta, Zofia Berger – mąż Tadeusz Feliks Penderecki, syn Zofii i Tadeusza Filipa – Krzysztof Penderecki, Józef Kobosowicz jest pradziadkiem Krzysztofa Pendereckiego.
„Gdyby nie Lusławice, nie mieszkałbym dziś w Polsce” – mówił. Dwór, w którym najlepsze lata spędził Jacek Malczewski, to miejsce magiczne. Dom, azyl, mała ojczyzna. Według Pendereckiego, prawie wszystkie polskie dwory z obrazów Malczewskiego to właściwie ten jeden, lusławicki. Tu spędzał dwa miesiące każdych letnich wakacji, tu malował. Dwór ma ponad 200 lat. W czasach PRL był tu najpierw magazyn nawozów sztucznych i soli, potem izba porodowa, przedszkole. W pewnym momencie wszystko spróchniało, zawaliło się. Remont trwał siedem lat. Pomagała nam w odbudowie mama Elżbiety, przyjeżdżała tu, nadzorowała prace. Za uratowanie obiektu dostała nagrodę od ministra kultury. „Mieszkaliśmy w różnych miejscach i właściwie gdyby nie Lusławice, zostałbym gdzieś na świecie. Byłem profesorem w Yale, mogłem tam wieść spokojne życie. Z powodu Lusławic wróciłem do Polski. – Nie grałem w żadną piłkę, nie marnowałem tak czasu. Zero zainteresowań praktycznych, a gimnastyki nie znoszę do dzisiaj. I jakoś jeszcze chodzę. Moi koledzy, którzy uprawiali sporty, gryzą ziemię albo chodzą o lasce. A ja nie! To chyba geny. Moja babcia Ormianka żyła 96 lat i miała taką mocną konstytucję. Tak, to muszą być geny… – wspominał w rozmowie z Lilianą Śnieg-Czaplewską w Gali 47/2008.
Wystawa w Dębicy
W 2009 r. w Muzeum Regionalnym w Dębicy otwarto czasową wystawę „Dziadek i Wnuk”, czyli sokół Robert Berger i Krzysztof Penderecki, której towarzyszył „Dębicki salonik muzyczny”, wystawa stała, opracowanie merytoryczne Edward Wodzień, opracowanie plastyczne Anna Pasek oraz czasowa prezentacja nagrodzonych prac dzieci i młodzieży inspirowanych muzyką Krzysztofa Pendereckiego z konkursu plastycznego zorganizowanego przez Państwową Szkołę Muzyczną im. Krzysztofa Pendereckiego w Dębicy. Wystawa „Dziadek i Wnuk” była próbą odpowiedzi, skąd wziął się fenomen Krzysztofa Pendereckiego. Kronikarz Muzeum zapisał – Mamy okazję poznać dzieje rodziny kompozytora, środowisko, z którego się wywodzi i które Go ukształtowało. Tradycje muzyczne w Jego rodzinie były powiązane z rozwojem ruchu muzycznego w Dębicy. Na dodatek możemy prześledzić dzieje rodziny Bergerów jako utalentowanych malarzy. Robert Berger – tytułowy Dziadek – był rzadkim połączeniem bankowca z artystą. Jego bracia również posiadali zdolności plastyczne, które także możemy zaobserwować w akwarelach i pastelach wykonanych w młodzieńczym okresie przez Krzysztofa Pendereckiego, którego ówczesnym mentorem był dziadek, czyli Robert Berger.
Wystawę uzupełniają rzeczy osobiste i listy związane z jej bohaterami oraz partytury i plakaty prezentujące dorobek Mistrza. Osobliwą ciekawostką jest prezentacja ponad setki slajdów zdjęć rodzin Bergerów i Pendereckich od połowy XIX do połowy XX wieku, a także film dokumentalny. Wydano przewodnik po wystawie „Robert Berger i Krzysztof Penderecki” (Dziadek i Wnuk) pod redakcją Józefa Chrobaka i Justyny Michalik zawierający materiały autorstwa Józefa Chrobaka, Alicji Jarzębskiej, Janiny Kraupe-Świderskiej i Jacka Dymitrowskiego.
Wybitny kompozytor
Krzysztof Penderecki skomponował ponad 100 utworów, w tym 27 orkiestrowych, 7 symfonii, 17 koncertów na różne instrumenty, 19 pieśni i utworów chóralnych, 18 kantat i oratoriów, 4 opery. Jest autorem muzyki do ponad 100 filmów oraz spektakli teatralnych. Większość powstała na zamówienie rządów, instytucji artystycznych, festiwali, wirtuozów. Z blisko 50 zamówień rocznie, które do niego spływają, wybiera dwa, trzy. I to on decyduje o formie i charakterze utworu. Na śmierć kardynała Wyszyńskiego napisał „Agnus Dei”, na odsłonięcie pomnika Ofiar Grudnia w Gdańsku w 1980 r. – „Lacrimosę”, odejście Jana Pawła II upamiętniło „Chaconne”. Złośliwi twierdzą, że chciał zaistnieć, gdy działo się ważne. Wyróżniany i odznaczany wieloma orderami m. in. Orderem Orła Białego, Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski, Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski. Krzysztof Penderecki był przez wiele lat związany z filharmonią i Bydgoszczy.
W 2009 r. jeden z najwybitniejszych kompozytorów na świecie, Krzysztof Penderecki, podczas inauguracji XV Festiwalu Musica Antiqua Europae Orientalis, odebrał tytuł Honorowego Obywatela Bydgoszczy, w programie którego znalazło się jego „Polskie Requiem”. Na Portalu Filharmonii Pomorskiej zapisano: Wielki to honor dla mnie, bo z Bydgoszczą jestem związany od kilkudziesięciu lat – powiedział do melomanów zebranych w Filharmonii Pomorskiej prof. Krzysztof Penderecki. – Zarówno ja, jak i wszyscy muzycy, zawsze postrzegaliśmy Bydgoszcz jako miasto muzyki ze wspaniałą salą i wspaniałym festiwalem, który ostał się przez tyle lat także dzięki władzom miasta. Myślę, że teraz będę w Bydgoszczy gościł jeszcze częściej – dodał maestro”. W załączeniu fotografia Krzysztofa Pendereckiego, portal Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy. Piszący ten artykuł miał zaszczyt uczestniczyć w tej doniosłej uroczystości. W bydgoskiej pięknej Sali Ratusza znajduje się portret honorowego obywatela Bydgoszczy, namalowany przez bydgoskiego artystę malarza Ignacego Bullę. Został też posadzony Jego dąb w alei Ossolińskich. W 2013 r. otrzymał tytuł Honorowego Obywatela Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa. Jego zasługi dla światowej kultury i Krakowa, którego mieszkańcem był od ponad 60 lat, są nieocenione.
Msza żałobna w intencji Mistrza odbędzie się w najbliższych dniach. Nabożeństwo, z uwagi na pandemię COVID-19, będzie miało charakter zamknięty. Po tym nastąpi kremacja ciała kompozytora. Następnie, zgodnie z wielowiekową krakowską tradycją pogrzebów osób wybitnych i wyjątkowo zasłużonych, urna z prochami Maestro zostanie tymczasowo złożona w krypcie bazyliki św. Floriana. Po ustaniu pandemii koronowirusa, w porozumieniu z Rodziną, Prezydentem Miasta Krakowa i Rektorem Akademii Muzycznej w Krakowie, zostanie odprawiony uroczysty pogrzeb śp. prof. Krzysztofa Pendereckiego. Prochy wybitnego Kompozytora zgodnie z decyzją Kapituły Panteonu Narodowego, zostaną złożone w Panteonie Narodowym w krypcie pod prezbiterium kościoła Świętych Piotra i Pawła w Krakowie.
Andrzej Leonard Bogucki
* Zob. bliżej: Wiadomości Sokole, nr 15, Tarnów 29.09.1926 r. Rok II, Gniazdo w Dębicy Okręgu III.
Szerzej o przodkach i rodach spokrewnionych z Krzysztofem Pendereckim, można przeczytać w ciekawej książce pt.: Krzysztof Penderecki, Pendereccy. Saga Rodzinna, wysłuchali Katarzyna Janowska i Piotr Mucharski, Kraków 2013, ss. 364.