Józef Grzęda dwukrotnie musiał ukrywać sztandar Towarzystwa Gimnastycznego ,,Sokół? z Wysocka Wielkiego. Najpierw w czasie okupacji hitlerowskiej, potem w okresie PRL. Za taką postawę groziło mu poważne niebezpieczeństwo. Nie miał jednak wątpliwości, że tak należało zrobić. TG „Sokół” w Wysocku Wielkim reaktywowało się 28 grudnia 2012 r.
Idea ,,Sokoła? zrodziła się we Lwowie po upadku Powstania Styczniowego. Klęska tego zrywu uświadomiła społeczeństwu, że przegrana wynikała m.in. z braku poczucia tożsamości narodowej. Koncepcja nowego ruchu zakładała propagowanie sportu, gimnastyki oraz zdrowego stylu życia, ale także stawiała na odrodzenie sił moralnych. W zaborze pruskim mimo bardzo trudnych warunków pierwsze Towarzystwo Gimnastyczne ,,Sokół? udało się powołać w 1884 roku w Inowrocławiu. Już kilka lat później, w 1890 roku, powstaje ono w Ostrowie.
W zdrowym ciele zdrowy duch
Po odzyskaniu niepodległości ruch zyskuje jeszcze większą popularność. Nadal za główny cel stawiano upowszechnianie kultury fizycznej, głównie wśród młodzieży. Organizowano również szkolenia podobne do tych, jakie prowadzone były w wojsku. Hasłem przewodnim było ,,W zdrowym ciele zdrowy duch i siła narodu?. Poszczególne towarzystwa, podobnie jak wszystkie przedwojenne stowarzyszenia, wykazywały wielką żywotność. Nie inaczej było w Wysocku Wielkim, gdzie ,,Sokół? powstał w 1920 roku. Jednym z jego pionierów był Józef Grzęda, który po latach wspominał, że ówczesna młodzież ochoczo wstępowała w szeregi organizacji. Tworzono oddziały dla młodszych i dla starszych. Bywało, że akces zgłaszali już 12-latkowie. Właśnie on był jednym z nich. Od urodzenia mieszkał w Wysocku. Jego rodzicami byli Franciszek i Barbara. Uczęszczał do miejscowej szkoły powszechnej, a potem dalej kształcił się w szkole rolniczej w Ostrowie, którą ukończył jeszcze przed wojną. Wychowywał się w rodzinie wielodzietnej. W domu było sześcioro rodzeństwa.
Schowek w suficie
Od 1927 roku ,,Sokoły? z Wysocka Wielkiego posiadały swój sztandar. Rolę chorążych podczas wszystkich uroczystości na zmianę pełnili: Józef Grzęda i Marian Portasiak. Kiedy wybuchła wojna, postanowili sztandar ukryć, aby nie dostał się w ręce Niemców. Gdyby tak się stało, zostałby natychmiast zniszczony. Znaleziono dla niego schowek w domu pana Józefa. Umieszczono go, po uprzednim zabezpieczeniu przed wilgocią, w suficie. Wkrótce potem cała rodzina została wysiedlona przez władze okupacyjne. Nie oszczędzono nawet jednej z sióstr, która miała 6-tygodniowe dziecko. W domu zamieszkali inni lokatorzy. Gdy wreszcie właściciele mogli po czterech długich latach poniewierki powrócić, zastali gołe ściany. Wszystko było doszczętnie splądrowane, zarówno w domu, jak i w ogródku. Tylko sztandar ocalał, bo nikt go nie odkrył. Tam dobrze był ukryty.
Tajemnica ukryta w ramkach
Józef Grzęda z radością wyjął sztandar i zaniósł na swoje miejsce, czyli do kościoła. Niestety, wkrótce musiał go ponownie ukryć. Stalinowskie władze rozwiązały bowiem wszystkie stowarzyszenia i nakazały natychmiastowe oddanie sztandarów. Za sprzeciwienie się temu poleceniu groziły bardzo surowe kary. Pan Józef nie zastanawiał się zbyt długo. W niedzielę po mszy został dłużej w kościele. Gdy wszyscy już wyszli, zdjął sztandar z drzewca, owinął się nim i na to nałożył płaszcz. Tak przeszedł przez wioskę do domu. Liczył się jednak z tym, że drugi raz już nie może wykorzystać tej samej kryjówki. Wpadł zatem wspólnie z matką na pomysł, aby sztandar poskładać i oprawić w ramkę, a następnie wykorzystać go jako obraz Matki Boskiej. Bo taki właśnie wizerunek widniał na jednej ze stron. Seniorka rodziny pomogła, wyszywając kolorowe wstążki w taki sposób, aby w niczym nie przypominało to sztandaru. Oboje ukryli wszystko nawet przed resztą domowników. Na wszystkie ich pytania odpowiadano, że to prezent imieninowy od kuzyna pana Józefa. Na drugiej stronie wypisano nawet zdanie rozpoczynające się od słów: ,,W dniu imienin??. Tym razem nie wymyślano kryjówki. ,,Prezent? był w domu na honorowym miejscu, a raz do roku był wystawiany na widok publiczny w oknie z okazji procesji Bożego Ciała. Wszyscy go wtedy podziwiali. Byli pod wrażeniem tak pięknie ręcznie wyszywanego ,,obrazu?.
Aktywny społecznik
Tymczasem życie toczyło się dalej. Józef Grzęda 28 marca 1951 roku wziął w Pogrzybowie ślub. Jego żona Genowefa pochodziła z Rąbczyna. Wkrótce potem urodziła im się córka ? jedynaczka Maria. W 1952 roku rodzice pana Józefa zapisali mu gospodarstwo, którym zajmował się przez resztę życia. Na 12 hektarach uprawiał zboża i hodował trzodę. Był niezwykle aktywnym społecznikiem. Udzielał się w Radzie Sołeckiej, Gminnej Spółdzielni ,,Samopomoc Chłopska? i kółku rolniczym. Był współzałożycielem mleczarni. Przy jego zaangażowaniu społecznie wykonano wiele prac w Wysocku. Jedną z takich inicjatyw był pierwszy chodnik prowadzący od świetlicy do kościoła. Podjął nawet starania, aby miejscowy kościół parafialny stał się zabytkiem.
Wreszcie mógł powiedzieć prawdę
Dopiero w 1990 roku Józef Grzęda postanowił pokazać sztandar. Był wtedy już jedynym świadkiem całej tej historii, bo wcześniej zmarła matka. Nie żyła wtedy również i jego żona. Rozebrał ramy i z ,,obrazu? zrobił ponownie sztandar. Potem przekazał go państwu, a symboliczna uroczystość była okazją do spotkania w większym gronie i prelekcji historycznej. Sam bohater cieszył się, że doczekał czasów, kiedy mógł opowiedzieć o wszystkim bez obaw. Sztandar wysockich ,,Sokołów? był ukrywany łącznie przez ponad 50 lat, a więc przez ponad połowę całej swojej, liczącej 87 lat historii. Józef Grzęda zmarł w roku 2000. Aktywnym społecznikiem był niemal do samej śmierci. Dwanaście lat później historia zatoczyła koło. W dniu 28 grudnia 2012 roku w Wysocku Wielkim reaktywowano Towarzystwo Gimnastyczne ,,Sokół?. Inicjatorem powrotu do tej tradycji był Krzysztof Portasiak ? syn przedwojennego działacza, który razem z Józefem Grzędą opiekował się sztandarem. Stowarzyszenie kontynuuje chlubne tradycje. Każdego roku organizowane są cykliczne zawody nawiązujące do charakteru ,,Sokoła?. Odbywają się m.in. strzelania, jazdy terenowe rowerem i marsze na orientację.
Źródło: gazetaostrowska.pl